poniedziałek, 24 lutego 2014

Jedzenie,moje ulubione!

Hej wszystkim,

na wstępie chciałabym podziękować za mnóstwo pytań pod poprzednim postem, miło jest wiedzieć, że ktoś czyta mój bełkot i móc zapoznawać się z niektórymi z Was co raz bardziej:)


1. Dzisiaj obiecane angielskie jedzenie.... moja zmora, coś czego do dziś nie jestem w stanie tu przeboleć....Idąc do supermarketu możemy kupić praktycznie wszystko zamrożone, bądź zapakowane.



 a) owoce są pakowane w pudełeczka i sprzedawane w określonych ilościach. Tak więc w dużych sklepach chcąc kupić winogrona nie możemy sami sobie wybrać, którą kiść byśmy chcieli i jak dużą. Wszystko jest już ładnie wcześniej zapakowane...




I idealne brokuły...



Oczywiście są jakieś owoce i warzywa, które możemy wybrać, zazwyczaj obok pakowanych bananów są takie do wybrania samemu, czasem marchewka, cebula itd...




Ziemniaki: milion rodzajów:) Nawet takie już w sosie czosnkowo koperkowym...


b) mięso

W dużych sklepach króluje mięso pakowane, są też stoiska, z których możemy kupić mięso świeże, ale jakoś większość kupuje pakowane...

śliczne, mniami:D 


i kiełbaski jabłkowe....


i pokrojone mięsko, żebyście się zbytnio nie zmęczyli :)

I w formie ciasteczek, już gotowe...


Czy to nie wygląda pysznie? 

 Z puszeczki już gotowe;)

Wcale nie przypomina robaków.....


Zdjęć już starczy, dla mnie osobiście nie do zniesienia, jak już gdzieś pisałam, przytyłam parych ładnych kilogramów kupując ten syf z supermarketów, osobiście warzywa i owoce kupuję na stoiskach warzywno owocowych, a mięso w polskim sklepie, tak samo jak resztę produktów.



Ale powiedzcie mi, czy gotowe, już obrane, w zalewie ziemniaki z puszki, które wystarczy gotować 5 min, z datą ważności dwuletnią nie są przerażające???? Dla mnie tak... tym bardziej, że anglicy mają raczej ziemniaki... i na wojnę się nie szykujemy.....


Oczywiście czytając skład produktów możemy znaleźć naprawdę dobre produkty, chciałam Was tylko uświadomić jak wiele rzeczy pakowanych możemy kupić w angielskich supermarketach. Oczywiście tutaj jest tylko kilka przykładów, ale praktycznie w każdym dziale produktów znajdziemy coś dziwnego. 


Na koniec jeszcze link to filmiku z youtube, w którym głowny bohater je różne angielskie żarcie:
(polecam dla osób o mocniejszych nerwach, albo po prostu takich, których nie zburzy widok kogoś wymiotującego:))



Na koniec parę zdjęć z urodzin Iren:





















9 komentarzy:

  1. Będąc w Londynie mięso w supermarketach takich jak ASDA omijałam szerokim łukiem. Ono nawet pachnie ohydnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a to prawda, nie dość, że wygląda słabo to zapach ma też inny niż nasze polskie mięso...

      Usuń
  2. o... matko :O to jedzenie jest przerażające!!! szczególnie to mięso przypominające robaki, brrrrrrrr..
    jest aż tak źle, że polskie sklepy są koniecznością? a jak z cenami w polskich sklepach i angielskich supermarketach, porównywalne czy coś przeważa?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie w tym momencie są koniecznością, tak jak pisałam znajdziesz normalny jogurt naturalny, jakiś dżem, miód, ale wiąże się to dla mnie z czytaniem każdej etykiety, poza tym jednak wolę nasze polskie;) w polskim sklepie u mnie będzie ok 15-20% drożej niż najtańsze angielskie produkty, ale porównywalne do produktów angielskich średniej półki.

      Usuń
  3. To jedzenie wygląda jak.. niejedzenie. Jakoś tak sztucznie i plastikowo. Aż się boję szoku, który przeżyje mój żołądek w Anglii...
    Mam do Ciebie pytanie dotyczące IELTS. Właściwie wyjdzie mi z kilka pytań, bo 7 czerwca zdaję i zaczynam panikować haha
    Jak oceniasz ilość czasu i poziom trudności na readingu? Jakie typy zadan mialas na listeningu i jakie sprawiaja najwiekszy problem? Masz jakiś sposob na przygotowanie się do writingu? :)

    OdpowiedzUsuń
  4. hahah na pewno jakiś szok szok będzie:) może sam żołądek jakoś sobie radzi, ale gorzej z naszą psychiką :D
    hahaha do 7 czerwca sporo czasu, dasz radę
    1. czas na reading jest bardzo krótki, przed egzaminem różnie to wychodziło, tak naprawdę przeczytanie pytań, raz tekstu, ale nie z uwagą na każde pojedyncze słówko, czasem tego czasu wręcz brakowało. na oryginalnym egzaminie czasu mi nawet zostało:))
    Ja reading robiłam tak- czytanie pytań, bez odpowiedzi, czytanei opbieżnie tekstu, odpowiedzenie na pytania, do których znam odpowiedź oczywiście uprzednio sprawdzając na 100%, i szukanie odpowiedzi do reszty pytań.
    2. poziom trudności readingu- zależy od tematyki, dla mnie nahjgorsze były biologiczne czy chemiczne artykuły
    3. na listeningu miałam chyba standard, teraz totalnie nie pamiętam, ale dla mnie zawsze najgorsze było to ćwiczenie gdzie trzeba wyłapać słówko i wpisac je w lukę, ja na pewno miałam tez jakieś a,b,c. Do listeningu nie da sie inaczej przygotowac, jak po prostu ćwiczyć:)
    4. Writing- ja do części drugiej pisałam rozprawki, sprawdzane potem przez nauczycielkę- to była też moja nauka na maturę. Do pierwszej części to nauka wyrażeń wypisanych w książkach doyczących wykresów procentów itd, i pisanie pisanie, dużo czytałam prac zamieszczonych w ksiazkach i ocenionych przez egzaminatorów tak jak i napisanych przykładów, po 15 pracach na pewno już będziesz znała strukturę jakiej wymagają, wszystkie słówka, porównania itd;)

    Jak masz jeszcze jakieś pytania to smiało pisz;)

    OdpowiedzUsuń
  5. ale się cieszę, że znalazłam Twojego bloga :D tak to prawda, jedzenie w UK jest STRASZNE, ja sama przytyłam przez 2 miesiące podczas wakacji z 4 kilo :( A co do studiów- to wybieram się do Londynu na Business w tym roku :) Mam nadzieję, że mi się uda, mam już odpowiedzi z 3 uczelni (w tym od Westminster), ale jeszcze czekam na 2, na których mi najbardziej zależy :) Ale oczywiście wszytsko zależy od matury i jak mi pójdzie :P
    Mam nadzieję, że do zobaczenia kiedyś w Londynie :D

    OdpowiedzUsuń
  6. a ja dziękuję, że ktoś mnie czyta!:)
    no właśnie, dwa meisiące, 4 kg, tu nie jest trudno przytyć;) większośc się tu boryka ztymi problemami:) a na których najbardziej Ci zależy? I oczywiście jak będziesz w Londynie to daj znać, bo póki co jestem tu ja, Marysia i chętnie kogoś więcej poznamy! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. na King's College i Queen Mary :) Jak wszystko pójdzie dobrze to planuję być już w lipcu w Londynie, żeby sobie coś zarobić :) Na pewno się odezwę :D

      Usuń