W dniach 16-18 marca byłam nad morzem w miejscowości Bournemouth. Z góry przepraszam za nieskładny post, ale dostaję prywatne wiadomości, że dobrze, że wróciłam i żebym opisywała jak wygląda dalej moje życie. Mieszkam obecnie trochę na wygnaniu, bo aż w piątej strefie, nauki dużo, a i też zajęć innych dodatkowych, stąd powoli zmęczenie i post trochę nieskładny.
Uczelnia na tego typu wyjazdach zapewnia hotel, dojazdy, wejścia na atrakcje, ale jeśli chodzi o posiłki mamy tylko śniadania :) Dosyć ciekawa sprawa, raczej wszyscy się z tego śmieją, że płacimy 9 tysięcy funtów rocznie i nie stać uniwersytetu na lunch box z kanapką lub lunch.