Przepraszam za opóźnienie w publikacji posta, ale jestem w Polsce i zbyt wiele się działo przez co post mi umknął.
Dzisiaj o tym co te studia, te miejsce we mnie zmieniły. Czy coś we mnie wykształciły? Co te doświadczenia dały i jakie wnioski można z tego wyciągnąć?
Londyn, studia za granicą, samodzielny wyjazd do obcego miasta i kraju kiedy większość decyduje się na studia na UJ czy UW (i nic w tym złego, broń Boże!). Te doświadczenia dają wiele. Kształtują charakter, osobowość, sprawiają, że jesteśmy silniejsi. Co tak naprawdę wynoszę ze studiów i tego doświadczenia poza wiedzą akademicką?
1. Międzynarodowe znajomości. Chyba nigdzie indziej nie miałabym szansy na poznanie tylu ludzi z tak wielu krajów. Londyn jest bardzo zróżnicowanym miastem i cieszę się, że miałam okazję osobiście poznać innych kultur, tradycji, ale też mogłam nauczyć się szacunku wobec innych. Choć nie zawsze akceptuje wszystkie poglądy czy to religijne czy nie, to jednak przez okres studiów miałam styczność z tyloma ludźmi, że to po prostu samo weszło :)
2. Samodzielność. Przyjechałam do Anglii sama, z jedną walizką. Dzisiaj zastanawiam się jak ja to wszystko wywiozę z powrotem do Polski. Czasem nachodzą mnie myśli jak ja to wszystko ogarnęłam po przyjeździe. Nie byłam przygotowana, wyjazd był na spontanie, nie miałam pojęcia o bankach, NINie, sieciach komórkowych, Oyster Card itd. Ale wszystko trzeba było sobie załatwić i człowiek dał radę. Kiedy było ciężko nikt nie mógł mi pomóc, nie mogłam wsiąść w busa i za 3 godziny być i płakać w poduszkę u mamy. Z perspektywy czasu wiem ile mi to dało. Ale nikt kto nie przeżył samotnego wyjazdu do obcego miejsca nie jest w stanie do końca zrozumieć jakim kosztem to świetnie wyglądające doświadczenie z boku jest okupione.
3. Twardą dupę. Wiele sytuacji i przynajmniej jeden kryzys rocznie utwardził mnie (jakimś cudem w tym roku akademickim oprócz ogromnej tęsknoty przez pierwszy tydzień i ogromnego płaczu spowodowanego tą tęsknotą jeszcze go nie miałam). Parę porażek, parę złych ludzi napotkanych po drodze nauczyło mnie wiele.
4. Umiejętność zarządzania sobą i swoimi pieniędzmi. Tego uczy się człowiek mieszkając sam. Nagle okazuje się, że ugotowanie, zrobienie zakupów, wyniesienie śmieci, posprzątanie i ogarnięcie własnego ja pochłania dość sporo czasu. Okazuje się też, że potrzebujemy 2-3 miesięcy aby poznać swoje wydatki czy sposoby na oszczędzanie.
5. Doświadczenie w różnego rodzaju pracy. Studia w Anglii są tak ułożone, że czas na pracę jest. Dzięki temu pracowałam w różnych miejscach, w Zarze, restauracji czy stadionach. Różnorodne doświadczenie, wielu managerów nauczyło mnie i pokazało mi jak wyglądają relacje w pracy, wymagania pracodawców itd.
6. Wiedzę na temat innych kultur, krajów i narodowości. Tak jak wspomniałam w punkcie pierwszym. Wiedza z pierwszej ręki nigdy nie może być porównana z tą książkową.
7. Brak strachu przed zmianami. Wyprowadzka do innego kraju, częste zmiany pracy sprawiły, że nie boję się zmian. Mogłabym mieszkać chyba już wszędzie, bo wszędzie są ludzie, wystarczy trochę chęci i odwagi. Nie boję się zmieniać pracy jeśli jest szansa, że da mi coś nowego i czegoś nauczy.
8. Więcej uśmiechu. Bo tutaj ludzie się uśmiechają do siebie tak po prostu :)
9. Wiedzę i świadomość, że nie należy się ograniczać i że wiele można osiągnąć- wystarczy tego chcieć i do tego dążyć. Nie wystarczy skończyć studia i narzekać, że nie ma pracy. Tego uczą studia tutaj i jest to jedna z ważniejszych lekcji. Nie ma ograniczeń. Londyn to pokazuje mi każdego dnia i z pewnością będę się starać to wykorzystać.
Niestety od miesiąca praktycznie jestem w Polsce więc nie mam żadnych nowych zdjęć z Londynu tak więc wrzucam jakieś stare. Mam nadzieję, że wraz z nowymi pomysłami na posta znajdą się i zdjęcia;)
Mam też pytanie- nie wiem z jakim gronem odbiorców mam do czynienia pisząc tego bloga. Czy są osoby, które nadal go czytają? Jeśli tak to o czym chcecie czytać? Chyba dochodzę do momentu, w którym znów kończy się wena, a odzewu ze strony czytelników wielkiego nie ma. Jeśli chcecie o czymś poczytać- dajcie znać w komentarzu, wtedy pojawi się seria nowych postów, mam nadzieję.
Dzisiaj o tym co te studia, te miejsce we mnie zmieniły. Czy coś we mnie wykształciły? Co te doświadczenia dały i jakie wnioski można z tego wyciągnąć?
Londyn, studia za granicą, samodzielny wyjazd do obcego miasta i kraju kiedy większość decyduje się na studia na UJ czy UW (i nic w tym złego, broń Boże!). Te doświadczenia dają wiele. Kształtują charakter, osobowość, sprawiają, że jesteśmy silniejsi. Co tak naprawdę wynoszę ze studiów i tego doświadczenia poza wiedzą akademicką?
1. Międzynarodowe znajomości. Chyba nigdzie indziej nie miałabym szansy na poznanie tylu ludzi z tak wielu krajów. Londyn jest bardzo zróżnicowanym miastem i cieszę się, że miałam okazję osobiście poznać innych kultur, tradycji, ale też mogłam nauczyć się szacunku wobec innych. Choć nie zawsze akceptuje wszystkie poglądy czy to religijne czy nie, to jednak przez okres studiów miałam styczność z tyloma ludźmi, że to po prostu samo weszło :)
2. Samodzielność. Przyjechałam do Anglii sama, z jedną walizką. Dzisiaj zastanawiam się jak ja to wszystko wywiozę z powrotem do Polski. Czasem nachodzą mnie myśli jak ja to wszystko ogarnęłam po przyjeździe. Nie byłam przygotowana, wyjazd był na spontanie, nie miałam pojęcia o bankach, NINie, sieciach komórkowych, Oyster Card itd. Ale wszystko trzeba było sobie załatwić i człowiek dał radę. Kiedy było ciężko nikt nie mógł mi pomóc, nie mogłam wsiąść w busa i za 3 godziny być i płakać w poduszkę u mamy. Z perspektywy czasu wiem ile mi to dało. Ale nikt kto nie przeżył samotnego wyjazdu do obcego miejsca nie jest w stanie do końca zrozumieć jakim kosztem to świetnie wyglądające doświadczenie z boku jest okupione.
3. Twardą dupę. Wiele sytuacji i przynajmniej jeden kryzys rocznie utwardził mnie (jakimś cudem w tym roku akademickim oprócz ogromnej tęsknoty przez pierwszy tydzień i ogromnego płaczu spowodowanego tą tęsknotą jeszcze go nie miałam). Parę porażek, parę złych ludzi napotkanych po drodze nauczyło mnie wiele.
4. Umiejętność zarządzania sobą i swoimi pieniędzmi. Tego uczy się człowiek mieszkając sam. Nagle okazuje się, że ugotowanie, zrobienie zakupów, wyniesienie śmieci, posprzątanie i ogarnięcie własnego ja pochłania dość sporo czasu. Okazuje się też, że potrzebujemy 2-3 miesięcy aby poznać swoje wydatki czy sposoby na oszczędzanie.
5. Doświadczenie w różnego rodzaju pracy. Studia w Anglii są tak ułożone, że czas na pracę jest. Dzięki temu pracowałam w różnych miejscach, w Zarze, restauracji czy stadionach. Różnorodne doświadczenie, wielu managerów nauczyło mnie i pokazało mi jak wyglądają relacje w pracy, wymagania pracodawców itd.
6. Wiedzę na temat innych kultur, krajów i narodowości. Tak jak wspomniałam w punkcie pierwszym. Wiedza z pierwszej ręki nigdy nie może być porównana z tą książkową.
7. Brak strachu przed zmianami. Wyprowadzka do innego kraju, częste zmiany pracy sprawiły, że nie boję się zmian. Mogłabym mieszkać chyba już wszędzie, bo wszędzie są ludzie, wystarczy trochę chęci i odwagi. Nie boję się zmieniać pracy jeśli jest szansa, że da mi coś nowego i czegoś nauczy.
8. Więcej uśmiechu. Bo tutaj ludzie się uśmiechają do siebie tak po prostu :)
9. Wiedzę i świadomość, że nie należy się ograniczać i że wiele można osiągnąć- wystarczy tego chcieć i do tego dążyć. Nie wystarczy skończyć studia i narzekać, że nie ma pracy. Tego uczą studia tutaj i jest to jedna z ważniejszych lekcji. Nie ma ograniczeń. Londyn to pokazuje mi każdego dnia i z pewnością będę się starać to wykorzystać.
Niestety od miesiąca praktycznie jestem w Polsce więc nie mam żadnych nowych zdjęć z Londynu tak więc wrzucam jakieś stare. Mam nadzieję, że wraz z nowymi pomysłami na posta znajdą się i zdjęcia;)
Mam też pytanie- nie wiem z jakim gronem odbiorców mam do czynienia pisząc tego bloga. Czy są osoby, które nadal go czytają? Jeśli tak to o czym chcecie czytać? Chyba dochodzę do momentu, w którym znów kończy się wena, a odzewu ze strony czytelników wielkiego nie ma. Jeśli chcecie o czymś poczytać- dajcie znać w komentarzu, wtedy pojawi się seria nowych postów, mam nadzieję.