poniedziałek, 30 listopada 2015

Jakie cechy ma tutejsze społeczeństwo, których brakuje nam?



O tak, dzisiaj trochę pozytywnie.

Uśmiech- tutaj każdy się do każdego uśmiecha. Kiedy przyjechałam, myślałam- przecież to musi być sztuczne, jakim cudem Pani w sklepie ma chęć i ochotę uśmiechać się do każdego wchodzącego klienta? Ale nie dotyczy to tylko sklepów, ludzie uśmiechają się też jeden do drugiego, co brzmi może głupio, ale czasem może umilić nieudany poranek.


Używanie miłych słów- słowa przepraszam, dziękuję, dzień dobry, do widzenia, proszę, zapraszamy ponownie, czy mogę w czymś pomóc. Może czasem używane do przesady, bo często słyszę przepraszam, a nawet nie wiem za co ktoś mnie przeprasza skoro koniuszkiem swojego płaszcza dotknął mojego. Ale z pewnością takie słowa sprawiają, że człowiekowi jest milej. W każdym sklepie mili pracownicy, każdy odpowie, pomoże i nie czuje się, że jest to robione z przymusu. Też początkowo myślałam, że jest to po prostu nacisk pracodawców na pracowników, ale tak naprawdę w żadnej pracy nikt mi takich rzeczy nie mówił- tutaj po prostu ludzie tak się zachowują i tacy są. 


Prośby- tutaj prosi się drugą osobę o zrobienie czegoś, a nie rozkazuje. Nawet jeśli jest to manager do pracownika, na końcu zdania musi się pojawić słowo ‘please’, a zdanie rozpoczynane jest słowem ‘could’. Powiedzenie do kogoś: ‘Bring 15 plates as soon as possible here!’ byłoby uznane za niestosowne i niegrzeczne, zamiast tego mówi się: ‘Could you bring 15 plates as soon as possible here, please?’. Wiadomo, że gdy sytuacja jest napięta czasem się zdarzy, że sformułowania nie są aż tak miłe, mimo wszystko pracuje się w takiej atmosferze lepiej :)

Brak spięcia na tytuły (doktor, profesor) oraz słowa Pan, Pani- to, że do wykładowców mówimy po imieniu i że możemy napisać maila rozpoczynając go słowami: ‘Hi Nancy’ zmniejsza dystans pomiędzy wykładowcami a studentami. Nikt nie boi się zadawać pytań, możemy pisać maile gdy mamy wątpliwości i nie czujemy, że ktokolwiek traktuje nas z góry. Jedyny minus to taki, że nie wszyscy wykładowcy potrafią zbudować szacunek do siebie, co przekłada się na niestosowne zachowania podczas wykładów. To, że idę do banku, sklepu, dzwonię na infolinię i tłumaczę swój problem i każdy do każdego zwraca się po imieniu chyba po części zwiększa interakcje. Wiadomo, że jest to też specyfika języka, mówimy do każdego ‘you’ i pewnie śmiesznie by to wyglądało gdybyśmy nagle w Polsce przestali używać słów Pani, Pan (swoją drogą używane jest tutaj często Sir na początku zdania, aby podkreślić jednak, że zwracamy się do kogoś od nas starszego itd.). 

Nieprzywiązywanie wielkiej wagi do wyglądu- ma być wygodnie, dlatego Pani w garsonce i butach New Balance wcale nikogo nie dziwi, nie szokuje, nikt tego nie komentuje. Ludzie w dresach czy nawet piżamach w sklepie? Co z tego skoro wyszedł na 20 minut zrobić podstawowe zakupy i zaraz wraca do domu.  Wiadomo, że większość ludzi dba o wygląd i jest zadbanych, ale nie zmienia to faktu, że nie zawsze wszystko do  wszystkiego pasuje, nieczęsto spotyka się kogoś w szpilkach- takie rzeczy pakowane są tutaj do torby, plecaka. 

Tolerancja- tak, są tolerancyjni. Ale ma to też swoje negatywy. Nam jej trochę brakuje, a tutaj z jej nadmiaru mamy powoli problemy.

A za tydzień- trzeci rok studiów- jak wygląda? co wiemy o kredycie na studia magisterskie? kto będzie mógł aplikować?  oraz trochę świątecznej atmosfery- Londyn przed świętami na zdjęciach.








4 komentarze:

  1. Liczę na to, że poza Londynem ludzie też tacy będą ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. O tak zgadzam się z tym wszystkim, o ile byłoby prościej gdyby w Polsce też ludzie byli dla siebie tacy mili i tolerancyjni ! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak... choć zauważam drobną poprawę w Polsce. A jak pani w sklepie jest niemiła to po prostu pytam się czy coś jej zrobiłam i jakoś za chwilę jest lepiej:)

      Usuń