Wychodzi na to, że piszę tak mało, że jedyne co uda mi się opisać to tak naprawdę drugi rok studiów. Tyle i aż tyle.
Jak pisałam, na moim kierunku różnica pomiędzy pierwszym, a drugim rokiem jest kolosalna. Ilość zaliczeń, ich tematyka i ogólnie sposób wykładania sprawia, że więcej czasu spędzam na uczelni na samych zajęciach w sobie, ale też i w bibliotece. Drugi semestr po otrzymaniu module guides- książeczki do każdego przedmiotu z rozpiską tematów na każde zajęcia, tego co powinniśmy przeczytać, listą książek obowiązkowych jak i tych dodatkowych, opisanymi zaleczeniami, deadlinami i tematami okazał się niezbilansowany. Generalnie styczeń luty 2-3 zaliczenia i marzec-kwiecień 7 plus egzaminy. Starałam się coś tam robić z tego co mam na teraz już w styczniu, ale nie wszystkie zagadnienia omówiliśmy, przy niektórych zaliczeniach niestety trzeba było poczekać. Tak oto z dniem wczorajszym rozpoczęłam swoją Uni War, która potrwa do 12 maja :)
Jako, że obudziło mnie dzisiaj piękne słoneczko (w Londynie od jakiegoś czasu mamy już te 10 stopni), do tego pan koszący pod moim blokiem to tak oto ta piosenka mi wpadła do główki.
Jak pisałam, na moim kierunku różnica pomiędzy pierwszym, a drugim rokiem jest kolosalna. Ilość zaliczeń, ich tematyka i ogólnie sposób wykładania sprawia, że więcej czasu spędzam na uczelni na samych zajęciach w sobie, ale też i w bibliotece. Drugi semestr po otrzymaniu module guides- książeczki do każdego przedmiotu z rozpiską tematów na każde zajęcia, tego co powinniśmy przeczytać, listą książek obowiązkowych jak i tych dodatkowych, opisanymi zaleczeniami, deadlinami i tematami okazał się niezbilansowany. Generalnie styczeń luty 2-3 zaliczenia i marzec-kwiecień 7 plus egzaminy. Starałam się coś tam robić z tego co mam na teraz już w styczniu, ale nie wszystkie zagadnienia omówiliśmy, przy niektórych zaliczeniach niestety trzeba było poczekać. Tak oto z dniem wczorajszym rozpoczęłam swoją Uni War, która potrwa do 12 maja :)
Dosyć ciekawą rzeczą na moim kierunku, na którą strasznie wyklinałam początkowo jest moduł 'Research Methods'. Moje myśli początkowo to: Ale po co? Przecież już tyle tego mieliśmy! Drugi bezsensowny moduł od rozpoczęcia studiów! Jak się okazało przedmiot jest stworzony po to, aby przygotować nas do pisania pracy licencjackiej, zwanej tutaj dissertation.
Dissertation
Na studiach będzie to najdłuższa praca z własnym researchem podsumowująca kierunek studiów. Czyli może to być licencjat, magister czy doktorat. Ilość słów zależy od kierunku, u mnie jest do 11 tysięcy słów, co z załącznikami, badaniami, tabelkami, formatowaniem tekstu da ok 40-60 stron. Dla przypomnienia przeciętnie na drugim roku moje zaliczenia mają 2500-3000 słów.
Jaka jest 'waga' pracy licencjackiej?
Tak naprawdę niewielka. Jest to jeden z bodajże moich ośmiu modułów w następnym roku, z tym, że warty 30 credits, a nie 15 jak większość przedmiotów (razem jeden rok to 120 credits). Choć patrząc na to z drugiej strony to mimo wszystko 1/4 oceny, bo na ten moduł składa się właśnie praca warta 90% i 10% jakiegoś planu czy czegoś tam innego, czego póki co po samej nazwie zaliczenia bliżej nie umiem zidentyfikować.
Wracając do modułu Research Methods- chodzi na niego niewiele osób, mamy po nim kolejne zajęcia do prawie 18, więc mało komu chce się siedzieć cały dzień na uczelni (tak, tak ja siedzę). Opisuje on różne podejścia do researchu, metody badawcze, strukturę pracy licencjackiej, pisanie hipotez, pytań do pracy (obowiązkowej części dissertation). Wykładowcy tego przedmiotu są naprawdę w porządku i pomimo niby nudnych zagadnień zrobili z tego coś ciekawego. Na pewno już wiem jak mam pisać pracę, czego ode mnie wymagają i znam wszystkie angielskie słówka opisujące tzw. Methodology- też obowiązkowa część pracy. Do 10 kwietnia jako jedno z zaliczeń tego przedmiotu musimy oddać 'Research Proposal', czyli mini wersję naszego dissertation, z tematem, celami, pytaniami, omówieniem literatury, tym jakie badania będziemy prowadzić, czego brakuje w literaturze itd. Tak więc dużo pracy, bo mimo iż nie wymagają od nas przeczytania wszystkiego czego zamierzamy użyć w pracy to i tak parę książek i paręnaście artykułów przeczytać trzeba będzie i to omówić. Cały czas uważam, że to trochę za wcześnie, i powinno być na maj jak początkowo było wpisane, a dopiero potem zmienione na kwiecień, własnie ze względu na to, że większość ludzi podejdzie do tego powierzchownie w związku z ilością innych zaliczeń w tym okresie.
Inne moje moduły na ten semestr to:
Niemiecki- historia na osobny post dosłownie, ale przemęczę się do tego maja jakoś!
Destinations- uczymy się zarządzania 'miejscami'- miastami, kurortami itd. Całkiem ciekawa sprawa.
Tourism Services Marketing and Management- roczny moduł, ja tam polubiłam marketing i osobiście lubię ten przedmiot, zaliczenia są praktyczne, a wykładowcy z naprawdę dużą wiedzą.
Tourism and Events Policy- to akurat znienawidzony moduł chyba przez większość. Nudy, a wymagające bardzo. Po nazwie spodziewałam się zupełnie czego innego niż nauki o globalizacji, wpływie polityki, czy środowiska i jego ochrony. Nie ma na pewno na tym przedmiocie żadnej praktycznej wiedzy z zastosowaniem 'policies'.
Co do pracy, ze względu na plan zajęć nie jestem w stanie pracować na tygodniu, gdyż codziennie jestem w domu ok 19.00, więc dorabiam na stadionach jak rok temu (Wembley i Arsenal). Moje ostatnie tygodnie to wieczne zmienianie planów, ale ostatecznie lecę już niedługo do Polski i będę dolatywać na egzaminy tylko na 2 dni w kwietniu i 6 w maju.
Co do samego w sobie życia w Londynie to ta zima nie była łaskawa pod wpływem pogody, naprawdę dosyć długo było bardzo zimno. Moja siostra mieszka już w Warszawie, więc początek sporo przesiedziałam w domu. Teraz dużo więcej wychodzę i korzystam ile mogę, ale jak już mówiłam, moja Uni War się zaczyna i czasu będzie niewiele.
Ah, zapomniałabym. Czemu tak mi zależy na ocenach na drugim roku studiów? Odpowiedź jest prosta, gdyż mają one wpływ na końcową ocenę na dyplomie. Przykładowo, jeśli moja średnia z tego roku to 68%, w przyszłym roku nie mogłabym uzyskać więcej niż 10% więcej czyli 78% (przypominam od 70% mamy first grade czyli wyżej się nie da:)). Ale przykładowo mając 55%, na trzecim roku nie mogę mieć więcej niż 65% czyli nie mam szansy na first grade. To mi raczej nie grozi póki co z obecnych ocen, mam nadzieję zakończyć ten rok jak i poprzedni w pierwszej piątce, dziesiątce roku. A jak będzie, to zobaczymy.
Poniżej trochę zdjęć, zachęcam do pytania, pisania maili- otrzymuję ich stosunkowo dużo, dziękuję za wszystkie miłe słowa.
I oczywiście jak zawsze- jeśli ktoś jest w Londynie chętnie się spotkam, odpowiem na pytania czy dla obecnie już studiujących trochę podyskutuję na temat studiowania:)
W lutym odwiedziła mnie przyjaciółka z chłopakiem, a pogoda już naprawdę dopisywała:)
Tak bardzo rodzinnie, 4 siostry cioteczne w jednym miejscu i to za granicą :) Tak się złożyło akurat, tutaj Brighton.
Biegający team Zintegrowanych Londyn:)
a tak wyglądamy jak się uczymy...
Do następnego! :)
Bardzo ciekawy blog! :) Powodzenia w studenckich bojach! :)
OdpowiedzUsuńdziękuję serdecznie, powoli zbliżamy się do końca, weszłam na Państwa sstronę, bardzo dobry pomysł!:)
UsuńJa to bym chciała się na pierwszy rok dostać na ten kierunek https://wseiz.pl/uczelnia/wydzial-architektury/budownictwo-i-stopnia/ i mam nadzieję, że matura mi dobrze poszła. Od dawna marzę o studiowaniu budownictwa, oby się udało! Trzymajcie kciuki
OdpowiedzUsuń