Dzisiaj trochę
kontrowersyjnie, trochę humorystycznie. O tym co i dlaczego irytuje mnie
podczas mojego pobytu i dlaczego planuję wrócić do Polski.
A za tydzień post na
odwrót, co by nie było, że tutaj jest tak źle- jakie cechy ma tutejsze społeczeństwo,
których brakuje nam?
Następne tematy, o
których będę chciała napisać to:
- Trzeci rok studiów- organizacja oraz życiowe decyzje i dylematy. Wprowadzenie kredytu na studia magisterskie od przyszłego roku akademickiego- informacje jakie są na tę chwilę dostępne
- Plusy i minusy studiów w Anglii- zebrane opinie Polskich studentów,
- Czy jest coś co bym zmieniła gdybym mogła zacząć studia od początku?
- Jakie cechy wykształcił we mnie Londyn i studia tutaj?
Posty pojawiać się będą w
każdy poniedziałek, są już gotowe i napisane, więc mogę obiecać!
Anglia- dla wielu Polaków
raj na ziemi, dobre zarobki, godne traktowanie. Dla mnie w jakiejś części
również, ale jednak od początku mojego pobytu czułam, że nie jestem stworzona
do życia na emigracji. I tak, każda osoba jest inna, ma inny charakter,
predyspozycje, plany i priorytety. Ja nigdy nie poczułam się tutaj jak u siebie
i chyba nie potrafiłabym tu stworzyć rodziny. Poniżej postarałam się zebrać
parę podpunktów z moich jak i doświadczeń moich znajomych, czy osób
zwracających się do mnie mailowo. Wiele z nich dotyczy młodych ludzi i
oczywiście generalizuje, bo jest też wiele inteligentnych osób, od których
można się uczyć. Lubię swoje życie tutaj, jestem zadowolona ze swojej decyzji,
a post ma w sobie nutkę humoru, bo ktoś by mógł powiedzieć: skoro tak wiele ci
nie pasuje to co tu jeszcze robisz? Jak sami zobaczycie są to dosyć drobne
rzeczy z życia codziennego, ale myślę, że skoro zajmują wiele czasu w rozmowach
między nami Polakami, to jednak na nie wpływają :)
Brak ogarnięcia życiowego ludzi
Oj... po prostu doceniam
różnorodność nauk jakie mieliśmy w Polsce. Tutaj ludzie zbyt wiele o życiu nie
wiedzą. Niektórzy z nich są tak tępi, że człowiek nie wie czy ma płakać czy się
śmiać. Mam fajnego ochroniarza o ciemnym kolorze skóry, który swoją
inteligencją rozbraja pół akademika. I fajnie gdyby to były pojedyncze
przypadki. Ale nie są :) Mężczyzna
naprawiający kran, wiedzący jakich narzędzi używa się do czego? Patrząc po studentach
na moim kierunku i w akademiku, chyba niewielu ma tę wiedzę.
Angielki i ich wyjście na imprezę
Nigdy nie zrozumiem czemu
w środku zimy nie ubierają rajstop ani kurtki, wracają pijane w nocy trzęsąc
się z zimna. Bo nie wierzę, że chcą oszczędzić dwa funty na szatni?
Sposób jedzenia
Ja naprawdę nie wiem jak
Ci ludzie żyją jedząc wszystko z pudełek. Mój współlokator codziennie wynosi z
pokoju gotowy ryż z folijki, do tego gotowego, pokrojonego kurczaka już w przyprawach,
wsadza do mikrofalówki i gotowe. Drugim jego popisowym daniem są noodle z zupki
chińskiej gotowane w garnku. Klaudia dwa piętra wyżej ma współlokatorkę, która
przez pierwszy tydzień jadła tylko gotową pizzę, a jej współlokator gotuje
garnek ryżu i go mrozi. Wszędzie te pudełka, plastik, gotowe jedzenie.
Generalnie jakbym zrobiła zdjęcie lodówki to niewiele w niej świeżych
produktów.
Pogoda
Ten rok jest pierwszym
rokiem akademickim kiedy narzekam na pogodę... Ale naprawdę, nie muszę patrzeć
za okno, aby wiedzieć, że jest pochmurno, czasem wręcz ciemno, a deszcz może
spaść lada moment. Do tego wiatr. Cudownie.
Brak zrozumienia
Pod tym punktem można by
zawrzeć parę rzeczy. Anglicy nie rozumieją na co dzień, że dla mnie wydać 10
funtów to nie jest nic, ale z drugiej strony mają nas za zacofany kraj, gdzie
zarabiamy przecież 300 funtów miesięcznie. Czasem mam wrażenie, że myślą, że u
nas to biegają białe niedźwiedzie. Wszystko to wynika z niewiedzy. Ostatnio na
jednym z przedmiotów dotyczących linii lotniczych w mojej grupie byli wszyscy z
‘Wschodniej Europy’ (nie do końca lubię, gdy przez wszystkich jesteśmy nazywani
wschodnią Europą, zresztą nie tylko my) i jedna Angielka. Kiedy każdy zaczął
jej opowiadać o tym, że u nas wiele rzeczy jest lepiej zorganizowanych,
rozwiniętych i nowych była w głębokim szoku. Ciężko było jej uwierzyć, że w
Polsce mamy więcej niż 2 lotniska... i że większość z nich jest nowych więc
wyglądają lepiej niż te tutejsze. To jest ich ignorancja i nie każdy Anglik
taki jest, ale niestety na wielu takich się trafia.
Powolne działanie
O co tak naprawdę mi
chodzi? Przecież Londyn to miasto biegających ludzi. I rzeczywiście tak jest,
idąc wolniej co chwilę ktoś w tłumie i pośpiechu szturchnie Cię niechcący.
Chodzi tutaj o ich sposób działania, z pewnością nie dotyczy to wszystkich
aspektów życia, ale jeśli chodzi o sprawy urzędowe, czy chociażby tempo nauki i
posuwania się z materiałem to jest to rzecz, która zdecydowanie mnie irytuje.
Kilka przykładów:
Nauka- materiał, który w
Polsce zostałby zrobiony w 3godziny jest robiony przez 3 zajęcia 3godzinne.
Siedząc i słuchając godzinę o tym jaka jest różnica między ankietą internetową,
a osobistym wywiadem myślę sobie: ludzie serio tego nie kumają, że oni tłumaczą
każdy graf, każdą tabelkę? Niestety tak, ludzie zadają tak głupie pytania, że
czasem łapiemy się za głowę. Przez to przez 3 lata mogliśmy zrobić dużo więcej,
a niestety wiele rzeczy robionych było tak wolno, że na inne już nie ma czasu.
Bank- spotkanie w banku?
Jasne, za 3-4 tygodnie mamy termin. Ale to pilne. Spokojnie, na pewno może
poczekać.
Zmiana danych osobowych
ważnych dla człowieka- 3tyg, 2 miesiące, oczywiście zawsze człowiek usłyszy:
spokojnie, wszystko jest w trakcie pracy. Na pierwszym roku miałam problem ze
Student Finance i zmianą uczelni. Jakiś super hiper departament pisał mi maile,
że nie wpłaciłam pieniędzy i załączał rachunki oraz groził zablokowaniem mi
wstępu na uczelnię. Ja zestresowana, co słyszałam przez 3 miesiące w Student
Finance? ‘Spokojnie’ :)
Kasa w sklepie- akurat
tutaj pozytyw. Pakując zakupy nie czuję presji napierającego tłumu, który też
chce już mieć swoje produkty dla siebie. Kasjer spokojnie kasuje, klient
spokojnie sobie pakuje. A dopóki nie spakuje to następny klient grzecznie
czeka.
Ludzie pracują powoli,
wykonują swoje zadania skrupulatnie i dokładnie i nikt nie widzi problemu w
tym, że dla kogoś te sprawy są ważne. Staram się nie denerwować gdy muszę coś
załatwić, jest to po prostu kwestia przyzwyczajenia, i tak, wiem, że u nas też
długo wszystko trwa, ciężko jest mi wytłumaczyć tę różnicę w ich podejściu, ale
uwierzcie, że czasem naprawdę jest inaczej :)
Kiedy wsiadam do autobusu i jestem jedyną białą
osobą. Nie jestem rasistką, ale czasem mnie to przeraża.
Konsumpcjonizm- światełka i ozdoby świąteczne od września w sklepach, kiedy u nich święta
trwają tak naprawdę jeden dzień. Szał zakupów, kupowanie wszystkiego jak leci.
Czasem przeraża mnie to co ludzie wymyślają i jak wiele kupują.
Telefony- idziesz na uczelnie wszyscy w telefonach, jedziesz metrem wszyscy w
telefonach, idziesz ulicą wszyscy w telefonach, spotykasz się w grupie, na
imprezie- połowa w telefonach. Naprawdę tutaj ludzie się trochę zatracili pod
tym względem... co jest smutne.
To, że mimo iż są uważani za tak rozwinięty kraj,
pewne rzeczy naprawiane czy załatwiane są tak długo, a zmiany dla nas oczywiste
Anglicy przyjmują z oburzeniem.
Założenie Internetu w Anglii- Pan, który podepnie parę kabelków przyjdzie za
3-4 tygodnie od podpisania umowy. Od tamtego tygodnia nie mamy Internetu od
9.00 do 17.30 i nasz dostawca nie potrafi tego naprawić przez tyle dni. W
Akademiku nie mamy Internetu jaki został nam zaoferowany, firma robi upgrade od
września… a jedyne co dostajemy to brak Internetu w ogóleJ Przykład z ostatniego miesiąca. Jako ostatni kraj
Anglia wprowadziła płatne reklamówki w sklepach (kosztują 5-10p już za dużą).
Lament społeczeństwa mnie przerastał, ludzie w buncie kradli wózki ze sklepów,
chcieli pisać do premiera petycję, a gazetach to był temat przynajmniej w TOP
5. Serio?!
A dlaczego planuję wrócić do Polski?
Oczywiście nie przez te
powody wynikające z różnic kulturowych pomiędzy nami a Anglikami. Ja po prostu
czuję, że nie jest to miejsce dla mnie. Zbyt dużo kultur w jednym mieście,
dojazdy do i z pracy pochłaniające wiele czasu, permanentne zmęczenie. Nie wiem
czy chciałabym zakładać rodzinę w tak wielkim mieście, a żeby godnie żyć to
niemało trzeba tu zarabiać. Po studiach ciężko byłoby o pracę na poziomie kilku
tysięcy funtów, a utrzymanie się i ewentualne odkładanie pieniędzy, aby móc w
przyszłości kupić mieszkanie wymaga zarobków trochę wyższych niż 1800 funtów na
miesiąc. Do tego tęsknota. Tak się złożyło, że osobiste powody również
przekładają się na wybór Polski. Jest też szansa, którą widzę w powrocie do
kraju. Branża eventowa dopiero się rozwija, nie ma w Polsce takich kierunków
studiów, więc mam nadzieję, że jest jeszcze miejsce do zagospodarowania.
Postanowiłam spróbować- do Anglii zawsze mogę wrócić, czy tak naprawdę do
każdego innego kraju na świecie.
I nie mówię, że w Polsce
jest lepiej, tam trzeba walczyć, tu też,
ale tam nie jestem z tym sama i chyba to jest ten przeważający punkt :)
Poniżej zdjęcia z klifów,
Seven Sisters obok Brighton i Eastbourne.
O tak te długie załatwianie wszystkiego denerwuje.. Też sobie nie wyobrażam mieszkać w samym Londynie, to musi być takie troche przytłaczające jednak
OdpowiedzUsuńA gdzie mieszkasz? Londyn jest cudowny i zawsze jak długo jestem w Polsce to zaczynam tęsknić, ale ja też nie jeżdżę na 9tą rano do pracy i nie wracam z niej o 17tej jeżdżąc metrem codziennie jak sardynka, nie muszę biegać itd. A wystarczy jeden czy dwa dni takie i już mam dosyć :)
UsuńNigdzie nie jest idealnie. Ważne aby przebywać tam gdzie mimo wszystko człowiek czuje się dobrze, może spełniać swoje marzenia. Sam wyjazd do Anglii na studia dla wielu brzmi już nieprawdopodobnie, trzeba odwagi aby na taki krok się zdecydować. A Ci co zostają także mogą zadowoleni spełniać marzenia, na przykład na uczelni https://wseiz.pl/studia-i-stopnia/ z mnóstwem kierunków od informatyki po zarządzanie.
OdpowiedzUsuń