poniedziałek, 23 listopada 2015

Co mnie denerwuje będąc w Anglii?



Dzisiaj trochę kontrowersyjnie, trochę humorystycznie. O tym co i dlaczego irytuje mnie podczas mojego pobytu i dlaczego planuję wrócić do Polski.



A za tydzień post na odwrót, co by nie było, że tutaj jest tak źle- jakie cechy ma tutejsze społeczeństwo, których brakuje nam?

Następne tematy, o których będę chciała napisać to:
  •  Trzeci rok studiów- organizacja oraz życiowe decyzje i dylematy. Wprowadzenie kredytu na studia magisterskie od przyszłego roku akademickiego- informacje jakie są na tę chwilę dostępne
  •  Plusy i minusy studiów w Anglii- zebrane opinie Polskich studentów,
  • Czy jest coś co bym zmieniła gdybym mogła zacząć studia od początku?
  • Jakie cechy wykształcił we mnie Londyn i studia tutaj?
Posty pojawiać się będą w każdy poniedziałek, są już gotowe i napisane, więc mogę obiecać!
Gdyby ktoś chciał jeszcze o czymś przeczytać- dajcie znać! :)


 
 
Anglia- dla wielu Polaków raj na ziemi, dobre zarobki, godne traktowanie. Dla mnie w jakiejś części również, ale jednak od początku mojego pobytu czułam, że nie jestem stworzona do życia na emigracji. I tak, każda osoba jest inna, ma inny charakter, predyspozycje, plany i priorytety. Ja nigdy nie poczułam się tutaj jak u siebie i chyba nie potrafiłabym tu stworzyć rodziny. Poniżej postarałam się zebrać parę podpunktów z moich jak i doświadczeń moich znajomych, czy osób zwracających się do mnie mailowo. Wiele z nich dotyczy młodych ludzi i oczywiście generalizuje, bo jest też wiele inteligentnych osób, od których można się uczyć. Lubię swoje życie tutaj, jestem zadowolona ze swojej decyzji, a post ma w sobie nutkę humoru, bo ktoś by mógł powiedzieć: skoro tak wiele ci nie pasuje to co tu jeszcze robisz? Jak sami zobaczycie są to dosyć drobne rzeczy z życia codziennego, ale myślę, że skoro zajmują wiele czasu w rozmowach między nami Polakami, to jednak na nie wpływają :)

Brak ogarnięcia życiowego ludzi
Oj... po prostu doceniam różnorodność nauk jakie mieliśmy w Polsce. Tutaj ludzie zbyt wiele o życiu nie wiedzą. Niektórzy z nich są tak tępi, że człowiek nie wie czy ma płakać czy się śmiać. Mam fajnego ochroniarza o ciemnym kolorze skóry, który swoją inteligencją rozbraja pół akademika. I fajnie gdyby to były pojedyncze przypadki. Ale nie są :) Mężczyzna naprawiający kran, wiedzący jakich narzędzi używa się do czego? Patrząc po studentach na moim kierunku i w akademiku, chyba niewielu ma tę wiedzę.

Angielki i ich wyjście na imprezę
Nigdy nie zrozumiem czemu w środku zimy nie ubierają rajstop ani kurtki, wracają pijane w nocy trzęsąc się z zimna. Bo nie wierzę, że chcą oszczędzić dwa funty na szatni?

Sposób jedzenia
Ja naprawdę nie wiem jak Ci ludzie żyją jedząc wszystko z pudełek. Mój współlokator codziennie wynosi z pokoju gotowy ryż z folijki, do tego gotowego, pokrojonego kurczaka już w przyprawach, wsadza do mikrofalówki i gotowe. Drugim jego popisowym daniem są noodle z zupki chińskiej gotowane w garnku. Klaudia dwa piętra wyżej ma współlokatorkę, która przez pierwszy tydzień jadła tylko gotową pizzę, a jej współlokator gotuje garnek ryżu i go mrozi. Wszędzie te pudełka, plastik, gotowe jedzenie. Generalnie jakbym zrobiła zdjęcie lodówki to niewiele w niej świeżych produktów.

Pogoda
Ten rok jest pierwszym rokiem akademickim kiedy narzekam na pogodę... Ale naprawdę, nie muszę patrzeć za okno, aby wiedzieć, że jest pochmurno, czasem wręcz ciemno, a deszcz może spaść lada moment. Do tego wiatr. Cudownie.

Brak zrozumienia
Pod tym punktem można by zawrzeć parę rzeczy. Anglicy nie rozumieją na co dzień, że dla mnie wydać 10 funtów to nie jest nic, ale z drugiej strony mają nas za zacofany kraj, gdzie zarabiamy przecież 300 funtów miesięcznie. Czasem mam wrażenie, że myślą, że u nas to biegają białe niedźwiedzie. Wszystko to wynika z niewiedzy. Ostatnio na jednym z przedmiotów dotyczących linii lotniczych w mojej grupie byli wszyscy z ‘Wschodniej Europy’ (nie do końca lubię, gdy przez wszystkich jesteśmy nazywani wschodnią Europą, zresztą nie tylko my) i jedna Angielka. Kiedy każdy zaczął jej opowiadać o tym, że u nas wiele rzeczy jest lepiej zorganizowanych, rozwiniętych i nowych była w głębokim szoku. Ciężko było jej uwierzyć, że w Polsce mamy więcej niż 2 lotniska... i że większość z nich jest nowych więc wyglądają lepiej niż te tutejsze. To jest ich ignorancja i nie każdy Anglik taki jest, ale niestety na wielu takich się trafia. 

Powolne działanie
O co tak naprawdę mi chodzi? Przecież Londyn to miasto biegających ludzi. I rzeczywiście tak jest, idąc wolniej co chwilę ktoś w tłumie i pośpiechu szturchnie Cię niechcący. Chodzi tutaj o ich sposób działania, z pewnością nie dotyczy to wszystkich aspektów życia, ale jeśli chodzi o sprawy urzędowe, czy chociażby tempo nauki i posuwania się z materiałem to jest to rzecz, która zdecydowanie mnie irytuje. Kilka przykładów:
Nauka- materiał, który w Polsce zostałby zrobiony w 3godziny jest robiony przez 3 zajęcia 3godzinne. Siedząc i słuchając godzinę o tym jaka jest różnica między ankietą internetową, a osobistym wywiadem myślę sobie: ludzie serio tego nie kumają, że oni tłumaczą każdy graf, każdą tabelkę? Niestety tak, ludzie zadają tak głupie pytania, że czasem łapiemy się za głowę. Przez to przez 3 lata mogliśmy zrobić dużo więcej, a niestety wiele rzeczy robionych było tak wolno, że na inne już nie ma czasu.
Bank- spotkanie w banku? Jasne, za 3-4 tygodnie mamy termin. Ale to pilne. Spokojnie, na pewno może poczekać.
Zmiana danych osobowych ważnych dla człowieka- 3tyg, 2 miesiące, oczywiście zawsze człowiek usłyszy: spokojnie, wszystko jest w trakcie pracy. Na pierwszym roku miałam problem ze Student Finance i zmianą uczelni. Jakiś super hiper departament pisał mi maile, że nie wpłaciłam pieniędzy i załączał rachunki oraz groził zablokowaniem mi wstępu na uczelnię. Ja zestresowana, co słyszałam przez 3 miesiące w Student Finance? ‘Spokojnie’ :)
Kasa w sklepie- akurat tutaj pozytyw. Pakując zakupy nie czuję presji napierającego tłumu, który też chce już mieć swoje produkty dla siebie. Kasjer spokojnie kasuje, klient spokojnie sobie pakuje. A dopóki nie spakuje to następny klient grzecznie czeka.
Ludzie pracują powoli, wykonują swoje zadania skrupulatnie i dokładnie i nikt nie widzi problemu w tym, że dla kogoś te sprawy są ważne. Staram się nie denerwować gdy muszę coś załatwić, jest to po prostu kwestia przyzwyczajenia, i tak, wiem, że u nas też długo wszystko trwa, ciężko jest mi wytłumaczyć tę różnicę w ich podejściu, ale uwierzcie, że czasem naprawdę jest inaczej :)

Kiedy wsiadam do autobusu i jestem jedyną białą osobą. Nie jestem rasistką, ale czasem mnie to przeraża.

Konsumpcjonizm- światełka i ozdoby świąteczne od września w sklepach, kiedy u nich święta trwają tak naprawdę jeden dzień. Szał zakupów, kupowanie wszystkiego jak leci. Czasem przeraża mnie to co ludzie wymyślają i jak wiele kupują.

Telefony- idziesz na uczelnie wszyscy w telefonach, jedziesz metrem wszyscy w telefonach, idziesz ulicą wszyscy w telefonach, spotykasz się w grupie, na imprezie- połowa w telefonach. Naprawdę tutaj ludzie się trochę zatracili pod tym względem... co jest smutne.

To, że mimo iż są uważani za tak rozwinięty kraj, pewne rzeczy naprawiane czy załatwiane są tak długo, a zmiany dla nas oczywiste Anglicy przyjmują z oburzeniem. Założenie Internetu w Anglii- Pan, który podepnie parę kabelków przyjdzie za 3-4 tygodnie od podpisania umowy. Od tamtego tygodnia nie mamy Internetu od 9.00 do 17.30 i nasz dostawca nie potrafi tego naprawić przez tyle dni. W Akademiku nie mamy Internetu jaki został nam zaoferowany, firma robi upgrade od września… a jedyne co dostajemy to brak Internetu w ogóleJ Przykład z ostatniego miesiąca. Jako ostatni kraj Anglia wprowadziła płatne reklamówki w sklepach (kosztują 5-10p już za dużą). Lament społeczeństwa mnie przerastał, ludzie w buncie kradli wózki ze sklepów, chcieli pisać do premiera petycję, a gazetach to był temat przynajmniej w TOP 5. Serio?!

A dlaczego planuję wrócić do Polski?
Oczywiście nie przez te powody wynikające z różnic kulturowych pomiędzy nami a Anglikami. Ja po prostu czuję, że nie jest to miejsce dla mnie. Zbyt dużo kultur w jednym mieście, dojazdy do i z pracy pochłaniające wiele czasu, permanentne zmęczenie. Nie wiem czy chciałabym zakładać rodzinę w tak wielkim mieście, a żeby godnie żyć to niemało trzeba tu zarabiać. Po studiach ciężko byłoby o pracę na poziomie kilku tysięcy funtów, a utrzymanie się i ewentualne odkładanie pieniędzy, aby móc w przyszłości kupić mieszkanie wymaga zarobków trochę wyższych niż 1800 funtów na miesiąc. Do tego tęsknota. Tak się złożyło, że osobiste powody również przekładają się na wybór Polski. Jest też szansa, którą widzę w powrocie do kraju. Branża eventowa dopiero się rozwija, nie ma w Polsce takich kierunków studiów, więc mam nadzieję, że jest jeszcze miejsce do zagospodarowania. Postanowiłam spróbować- do Anglii zawsze mogę wrócić, czy tak naprawdę do każdego innego kraju na świecie.

I nie mówię, że w Polsce jest lepiej, tam trzeba walczyć,  tu też, ale tam nie jestem z tym sama i chyba to jest ten przeważający punkt :)

Poniżej zdjęcia z klifów, Seven Sisters obok Brighton i Eastbourne.








3 komentarze:

  1. O tak te długie załatwianie wszystkiego denerwuje.. Też sobie nie wyobrażam mieszkać w samym Londynie, to musi być takie troche przytłaczające jednak

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A gdzie mieszkasz? Londyn jest cudowny i zawsze jak długo jestem w Polsce to zaczynam tęsknić, ale ja też nie jeżdżę na 9tą rano do pracy i nie wracam z niej o 17tej jeżdżąc metrem codziennie jak sardynka, nie muszę biegać itd. A wystarczy jeden czy dwa dni takie i już mam dosyć :)

      Usuń
  2. Nigdzie nie jest idealnie. Ważne aby przebywać tam gdzie mimo wszystko człowiek czuje się dobrze, może spełniać swoje marzenia. Sam wyjazd do Anglii na studia dla wielu brzmi już nieprawdopodobnie, trzeba odwagi aby na taki krok się zdecydować. A Ci co zostają także mogą zadowoleni spełniać marzenia, na przykład na uczelni https://wseiz.pl/studia-i-stopnia/ z mnóstwem kierunków od informatyki po zarządzanie.

    OdpowiedzUsuń